Pośpiech nie jest zwykle dobrym doradcą, jeżeli chodzi o sferę finansową, ale jak to w życiu – zdarzają się sytuacje, w których należy podjąć jak najszybsze kroki, aby nie doprowadzić do strat. Za koniecznością podjęcia względnie szybkich działań może najlepiej posłużyć przykład, jakim jest przedłożenie swojemu kontrahentowi gwarancji ubezpieczeniowej, o którym poniżej.

Podwykonawca podpisuje umowę z podmiotem prywatnym (spółką, która wygrała przetarg) na przebudowę i remont dachu wraz z infrastrukturą techniczną szkoły o wartości wynoszącej 1 mln złotych. Termin realizacji zostaje ustalony do 5 miesięcy od daty zawarcia umowy, zatem zabezpieczenie z tytułu wykonania kontraktu właściwie nie jest potrzebne w przekonaniu podwykonawcy, gdyż wiąże się to z dodatkowymi kosztami. Główny wykonawca, w końcu został zweryfikowany, prace są podobne do tych, które podwykonawca realizował dotychczas, zatem co mogłoby pójść nie tak? Umowa w swoich zapisach przewiduje potrącenia z faktur, zatem 10% wartości łącznie z dwóch faktur nie jest dla podwykonawcy żadnym problemem. Kwestia złożenia zabezpieczenia zostaje odłożona zatem do czasu odbioru robót. Prace postępują, są realizowane zgodnie z harmonogramem. Kontrahent reguluje wystawioną przez podwykonawcę fakturę, jednakże z lekkim opóźnieniem, ale jest to normalne zjawisko, jeżeli chodzi o branżę budowlaną – ważne, że została opłacona. Po zgłoszeniu zakończenia prac przez podwykonawcę, następuje ich odbiór i wystawienie faktury końcowej. Co prawda kwota pozostająca na zabezpieczenie właściwego usunięcia wad i usterek nie jest zbyt wysoka, ale mija kolejny tydzień a zwrotu kaucji przypadającej na należyte wykonanie kontraktu, wciąż nie ma na koncie podwykonawcy. Rękojmia jest zrównana z gwarancją jakości i wynosi 7 lat, zatem podwykonawca nie czekając dłużej – decyduje się w końcu skompletować dokumenty i zlecić swojemu brokerowi, aby ten w jego imieniu przedłożył wniosek do towarzystwa ubezpieczeniowego o sporządzenie i wystawienie gwarancji właściwego usunięcia wad i usterek. Mijają dwa tygodnie, projekt gwarancji już dawno został przekazany do zapoznania się i akceptacji, jednakże kontrahent pomimo upomnień ani razu nie skontaktował się, nie odpowiedział na maila i przestał odbierać telefony. Po kolejnej próbie kontaktu okazuje się, że ogłosił on upadłość, co oznacza zamknięcie drogi. Podwykonawca nie może ubiegać się o zwrot kaucji i zastąpić ją gwarancją ubezpieczeniową – jest już za późno. Podwykonawca zostaje zatem nie tylko bez płatności za ostatnią fakturę, ale również bez potrąconego dotychczas zabezpieczenia, tj. kwoty mniej więcej wynoszącej ok. 50 000 zł.

Opisany powyżej przykład akurat nie jest prawdziwy, ale jest bardzo prawdopodobny. Podane w nim kwoty nie są zbyt wysokie, co jest zamierzonym działaniem – ale niestety w praktyce o podobnych sytuacjach (z tą różnicą, że na wyższą skalę) słyszy się coraz częściej i wartości te są na o wiele wyższym poziomie, aniżeli te przytoczone powyżej dla tzw. przykładu.

Nie wdając się w szczegóły często na dużych przedsięwzięciach generalni wykonawcy od zdecydowanej większości swoich podwykonawców wymagają przedstawienia gwarancji należytego wykonania kontraktu albo (w trakcie realizacji robót) potrącają kaucje z faktur. Kaucja, co warto podkreślić może przybrać formę zarówno wstrzymanej płatności na przykład części wynagrodzenia (jakie jest należne podwykonawcy), jak i może stanowić świadczenie, które będzie zupełnie od niego niezależne. Biorąc pod uwagę powyższe, nietrudno w relacjach z kontrahentami wyobrazić sobie sytuację, w której po złożeniu kaucji generalny wykonawca ogłasza upadłość. Zatem warto podkreślić, że gdy generalni wykonawcy ogłosili upadłość (co miało nie raz już miejsce) – kilkadziesiąt przedsiębiorstw popadło w problemy finansowe – tracąc możliwość odzyskania złożonych zabezpieczeń (głównie tych gotówkowych), czy żądania zapłaty za wykonane prace.

Niestety przytoczone powyższe przykłady pokazują jak wielkie ryzyko może wiązać się z pomijaniem składania zabezpieczenia w okresie realizacji prac w formie gwarancji ubezpieczeniowej. Dodatkowo, ponieważ większość podwykonawców nie jest tego świadoma – skala ryzyka rośnie w momencie, gdy podmioty prywatne wymagają od nich utrzymywania zabezpieczenia, aż do momentu zakończenia całej inwestycji, a nie zakresu faktycznie realizowanych przez nich prac.

Niebezpieczeństwo straty jest również bardzo wysokie w sytuacji, gdy prace danego podwykonawcy dotyczą początkowych etapów realizacji, ponieważ wraz z upływem czasu, gdy do końca głównej inwestycji pozostaje nadal około dwóch lat – czujność podwykonawcy może być uśpiona a o problemach swojego kontrahenta może on dowiedzieć się zbyt późno. Warto też mieć na uwadze, że jeżeli kontrahent popadnie w problemy finansowe, ale jeszcze nie ogłosi upadłości, to całkiem prawdopodobne, że w takiej sytuacji nie będzie przejawiał chęci zmiany formy zabezpieczenia i uniemożliwi tym samym skuteczną zamianę kaucji na gwarancję ubezpieczeniową. Podsumowując, opisane powyżej sytuacje są i byłyby do uniknięcia w momencie, gdyby podwykonawca zdecydował się na złożenie (jeszcze przed podpisaniem umowy) gwarancji łączonej, która obejmowałaby swym zakresem należyte wykonanie kontraktu oraz właściwe usunięcie wad i usterek. Bowiem gwarancja jest skuteczną formą, która pozwala nie tylko na zachowanie „gotówki”, ale również jest instrumentem poprawiającym płynność finansową i stanowi przy tym skuteczne zabezpieczenie na wypadek upadłości generalnego wykonawcy.